Ania i Marcin przyjechali do Ani w sobotę po południu. Ponieważ Ania chodzi do szkoły, miała tylko jeden
cały dzień, niedzielę, by pokazać swoim gościom całe miasto. Było koło południa gdy wyruszali, dopisywała im wspaniała, słoneczna pogoda i po pożyczeniu rowerów ruszyli na metro, wysiedli na stacji Amstel i jechali posłusznie za Anią, przyglądając się wszystkiemu i robiąc zdjęcia.
MAPA TRASY
Najpierw pojechali wzdłuż wody, skręcili w kierunku Oosterpark, przejechali przez niego i dotarli do ulicznego targu, gdzie pooglądali sprzedawane dobra, popodziwiali urocze budki z pokarmem, zjedli wspólnie churros, niestety bez czekolady, jedynie z cukrem i cynamonem.
|
Targ |
|
Budka z pożywieniem |
|
|
Ania prowadzi dalej |
|
Następnie pojechali do Wiatraku (nr 4 na mapie) nad rzeką, w którym mieścił się browar. Dochodziła godzina jego otwarcia, 14, powoli tworzył się tłok ludzi spragnionych piwa, więc Anie i Marcin postanowili również skosztować miejscowych trunków. Piwa były małe, bardzo wiele rodzajów, o ciekawych smakach, wzięli każdy inne, tylko po jednym, gdyż była wczesna godzina i jeszcze sporo zwiedzania przed nimi
.
|
Anie i wiatrak |
Potem pojechali do ogrodu botanicznego, którego nie było, zamiast niego był mały skwer z monumentem dedykowanym pamięci Żydów (okazało się, że park był po drugiej stronie ulicy). Po drodze mijali zoo, przez płot można było podejrzeć Lemingi (nr 5) Gdzieś za zoo skręcili na chwilę w prawo by zobaczyć psychodeliczne pokryte rdzą figury zwierząt.
|
Z tyranozaurem |
|
Z małpą |
|
Anie |
Jadąc dalej, do Waterlooplein, napotkali na rowerowy korek, mieli problem by skręcić w lewo :p . Plac Waterloo był brzydki, brudny i nieciekawy, pozbawiony straganów, które tam się znajdują we wszystkie dni tygodnia, z wyjątkiem niedziel. Obok niego znajduje się muzeum Rembrandta, które Ania i Marcin odwiedzili w kolejnych dniach. Teraz zaś udali się pod przywództwem Ani na Rembrandtplein, mijając po drodze salę koncertową. Na placu znajduje się pomnik malarza oraz stojące figury żołnierzy. Plac jest pełen ludzi, otoczony kawiarniami i restauracjami.
|
Z żołnierzami pod Rembrandtem na Rembrandtplein |
Następnie pojechali w kierunku Rijksmuseum, przez którego środek przejechali (jest coś jak tunel przez budynek z drogą), nie wchodzili do środka, gdyż dzień muzeów miał dopiero nadejść. Potem podążyli przez Museumplein, gdzie stoi sławny napis "I amsterdam", do dwóch parków - Rembrandtark i Erasmuspark.Po drodze podniósł się most zwodzony i musieli znów czekać w korku!
|
Pan w korku z dziwnym bagażem |
|
|
Tunel w Rijksmuseum |
|
Ania na Museumplein i Rijkmuseum w tle |
Przejechali przez nie i... dojechali do kolejnego dużego parku (nr 17)! Ania chciała tam pokazać restaurację, w której miała jakąś imprezę na zakończenie szkoły. Natknęli się tam na regionalny targ, z żywnością i rękodziełem. Anie kupiły sobie superdrogie oliwki, oraz Ania miejscowa na stoisku z drewnianymi akcesoriami, kupiła prezent. Były tam zaskakujące gadżety takie jak drewniane klawiatury, myszki, oprawki do okularów. Tu też odkryli gigantyczny stół z krzesłami.
|
Park |
|
Anie idą na targ |
|
|
Drewniane gadżety |
|
|
Na wieeelkich krzesłach |
|
Ania schodzi z krzesła |
Powoli zaczęli odczuwać narastające zmęczenie i zdecydowali się kierować z powrotem. Oczywiście po drodze ciągle zwiedzając. Ania poprowadziła ich wzdłuż wody, pokazała Marinę, nowoczesną bibliotekę, hotel Hilton na którego ostatnim piętrze znajduje się restauracja z podobno ładnym widokiem, China Palace (restaurację Chińską na wodzie). Przejechali przez mostek do muzeum w kształcie statku Nemo Pokazała też duży parking piętrowy dla rowerów na tyłach Głównej Stacji (nr 21).
|
Anie |
|
W drodze do Nemo |
|
Parking |
Znaleźli się znów obok browara w Wiatraku, ale juz tam się nie zatrzymywali tylko pojechali prosto do Amstel. Po drodze przeżyli jeszcze tylko atak gęsi.
I tak oto Ania pokazała cały Amsterdam w jeden dzień. Uzupełnieniem tej wycieczki za dnia, powinien być wieczorny spacer po dzielnicy czerwonych latarni, coffeshopach oraz pubach.
|
Autko udające rower |
Śmieszny ten tyranozaur, taki trochę zardzewiały. A stół z krzesłami dla mnie wygrywa. Jak pojadę do Amsterdamu to też wdrapię się na Krzesło :)
OdpowiedzUsuńJest też zardzewiała małpka :p Będziesz musiała jechać z Krzyśkiem, żeby Cię podsadził!
UsuńOd małpek póki co trzymam się z daleka :P
Usuń