piątek, 25 października 2013

Pożegnanie Ań. I Amsterdamu


Kolejne, ostatnie już, dwa dni Ania i Marcin spędzili na spokojnym zwiedzaniu pozostałych zakątków miasta oraz muzeów.
Ostatniego dnia popłynęli stateczkiem, bo w końcu to miasto nie tylko rowerów, ale i kanałów, zatem wypada też popływać. Poza tym łódka pozwala zrelaksować się i zobaczyć miasto z innej perspektywy.  Trasa łódki, którą wybrali (i prawdopodobnie większości łódek) płynęła dookoła centrum, zatrzymując się na 6 przystankach, usytuowanych przy głównych atrakcjach turystycznych.

Mimo, że centrum miasta jest dość małe, łatwo się w nim pogubić. Jest monotonne, budynki są niemal identyczne, tak samo jak mostki. Wszędzie pełno dziwnych, o niejasnym znaczeniu pomników. Ścisłe centrum można rozpoznać po coffeshopach, im jest ich więcej tym bardziej jest się w centrum. 



Dzięki Museumkaart pożyczonym przez Anię i Konrada mogli zwiedzać właściwie co chcieli, nie ponosząc kosztów. Zdecydowali się odwiedzić tylko część z muzeów, prawdopodobnie i tak za dużo

Rijksmuseum, czyli holenderskie muzeum narodowe. Dość ciekawe, mieści się w bardzo ładnym budynku. Obok muzeum jest minipark z kawiarnia i fontanną, w której można się zamknąć.
Przy Rijksmuseum znajduje się napis I amsterdam, przy którym zawsze jest tłok i ciężko o przyzwoite zdjęcie. Ania wdrapała się dzielnie na a.

Muzeum Van Gogha, zdecydowanie warte odwiedzenia, jest w nim chyba większość najpopularniejszych dzieł artysty. Znajduje się przy Museumplein, niedaleko Rijksmuseum

Stedelijk Museum, muzeum miejskie Amsterdamu, jest to galeria sztuki współczesnej, drugie godne polecenia miejsce

Science center NEMO, atrakcyjne miejsce głównie dla dzieci, centrum gdzie robi się różne eksperymenty i wyjaśnia zjawiska przyrodnicze, zasady działania przedmiotów codziennego użytku, można w nim spędzić cały dzień, na samej górze jest taras, budynek ma kształt statku

Rembrandthius, dom niegdyś zamieszkiwany przez Rembrandta z odtworzonym umeblowaniem oraz jego dziełami, nie jestem jego fanką więc średnio mi się podobało. Znajduje się obok Waterlooplein, który przy kolejnej wizycie (we wtorek) był zdecydowanie ładniejszy, zapełniony straganami z różnymi dobrami i fastfoodem. Okropna pani sprzedająca frytki chciała dać Ani brudną łapą frytki do spróbowania, więc ta uciekła :)

Dom Anny Frank, bez szału, dom w którym schowany za ścianami był dom, gdzie ukrywali się Żydzi, między innymi Anna Frank z rodziną, tu pisała swój dziennik

Pałac Królewski na placu Dam, całkiem ładne miejsce

Chcieli zobaczyć też Nowy Kościół, lecz była tam płatna wystawa Chińskiej porcelany więc spasowali

Na placu Dam

Ania zamknięta w fontannie Rijksmuseum

Na A


Ania zamyka się w bańce w NEMO


czary :p

NEMO płynie na statek Ani i Marcina!

Znowu na mostku
Kolejne ujęcie wiatraka

Ostatniego dnia Ania pokazała im też amsterdamską plażę, niestety bar który się przy niej znajdował był nieczynny. Ale Ania zabrała ich do kilku innych pubów, między innymi knajpki na wysepce koło Nemo i na stateczku.

Kaczkowy rower

Dla Konrada!

Parking przed knajpą na plaży

Plaża

Ania na plaży
Widok z tarasu NEMO

Ania i Konrad polecali zwiedzenie muzeum Heinekena, w którym można poznać wszystkie etapy produkcji piwa. Ania i Marcin byli zajęci zwiedzaniem innych miejsc. i ostatecznie tam nie dotarli. Nie spróbowali też naleśników holenderskich, a jedynie tradycyjne kulki przekąski do piwa. Zjedli za to sporo czipsów, sera i wypili dużo regionalnych piw. Ania będzie zobligowana teraz przywozić im ser, przy okazji każdej wizyty w Szczecinie!

Ania na mostku

China Palace
NEMO o zmroku


Ostatni wieczór w Amsterdamie



Pobyt był relaksujący, Amsterdam oprócz dobrej infrastruktury rowerowej ma też, świetne sery i piwo. Można by rzec, że to raj. Idealne miasto na weekendowy wypad.

Ale czas odwiedzin Ani i Konrada dobiegł końca i należało ruszyć dalej. Do Paryża.

5 komentarzy:

  1. Ania Ty okłamywaczu! Mówiłaś, że w NEMO nie mogłaś się zamknąć w bańce, bo było za mało mydlin i ogólnie ciężko się dostać, bo za dużo dzieci. Na zdjęciu za to żadnych dzieci nie widać, a bańka sięga Ci powyżej pasa!!

    OdpowiedzUsuń
  2. No ale nie zamknęłam się cała!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przejechałbym się na rowerze po tak pięknym mieście ale chyba z gpsem przed oczami :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie potrzeba gpsu, centrum nie jest wcale takie duże, łatwo jest się tam odnaleźć

      Usuń