niedziela, 18 sierpnia 2013

W Krainie 44 Wysp

Na promie
Weekend miał być pogodny i słoneczny więc Ania z Marcinem uznali, że mogliby się wybrać pojeździć gdzieś nad morze.Zdecydowali się udać do Świnoujścia, ponieważ jest dość blisko, a poza tym słyszeli że ostatnimi czasy rozwinęła się tam infrastruktura rowerowa. Można przekroczyć granicę i jeździć po niemieckiej stronie, gdzie również jest wiele tras dla rowerów.
Wyruszyli w sobotę o 10.05 ze Szczecina pociągiem Regio (w promocji "połączenie w dobrej cenie" bilet tylko 16 zl niestety rower też musi mieć bilet za 7 zł). W niecałe 2 godziny dojechali do Świnoujścia, udali się na prom ( znajduje się na przeciwko dworca) i przepłynęli przez rzekę Świnę. Będąc już po właściwej stronie miasta podjechali do informacji turystycznej po mapę. Zostali tu bardzo mile zaskoczeni, oprócz zwykłej mapy miasta dostali mapę rowerową strony polskiej i niemieckiej, oraz taki o przewodnik w formie książki
PRZEWODNIK ROWEROWY.  Jeżeli nie ma się swojego roweru można wypożyczyć na miejscu, jest nawet wypożyczalnia taka na ulicy, gdzie się bierze rower w jednym miejscu ze stojaka oddaje w innym, ale w niej kosztuje dzień aż 36 zł, w innych wypożyczalniach ok. 25 zł. 

MAPA TRASY

DROGA DO LATARNII



W pociągu z rowerami

Na promie








Nabrzeże



Najpierw przejechali się po przystani i pooglądali statki, było ich bardzo dużo, w ten weekend akurat odbywały się tam regaty. Oczywiście jakiś mniejszych statków, niż ostatnio w Szczecinie. Oboje byli zdegustowani zieloną wodą, która przypominała zakażony ściek. Potem pojechali do falochronu  zobaczyć stawa Młyny, mijając po drodze Fort Anioła i Fort Zachodni. Pod młynem zrobili sobie krótką przerwę i ruszyli dalej plażą. Byli mile zaskoczeni, że piasek bliżej wody był na tyle twardy, że bez problemu można było jechać rowerem.

Zielona woda w przystani

W przystani

Na plaży

W drodze na falochron

Z młynem


Ruszamy w drogę

Jechali dość długo plażą, potem wjechali na promenadę i jechali szlakiem Feningera. Dojechali do granicy, dalej droga wiodła przez las, aż do Ahlbeck. Tu zrobili sobie przerwę, poszli na molo, potem w głąb miasteczka do sklepu, po drodze zobaczyli ładne Caddilacki i Mustanga. Zaopatrzyli się w zagraniczne smakołyki i udali dalej do Heringsdorf, a następnie Bansin, w którym zrobili kolejną przerwę, tym razem na plaży.
W fontannie na promenadzie

Na granicy

Punkt widokowy na granicy


Na molo w Ahlbeck

Z Cadillackiem

Z Mustangiem

Sam Mustang

W drodze

W drodze

Pojazd przedstawienia zabawek



Plaża w Bansin

Ania na plaży w Bansin


Kościółek w Bansin

Z Bansin ruszyli na drugą stronę wyspy nad zalew, mieli jechać niebieskim szlakiem Feningera przez Gothen i Seehon do Gatz, portu lotniczego i Kamminke. Niestety trochę się pogubili na początku i z Basin dorf zamiast pojechać do Gothen pojechali do Salethin, Reetzow, Ulrichforst, Zirchow i okrążyli lotnisko od dołu. Jechali przez to dłużej po pagórkowatym terenie, po uznamskich bezdrożach. Trasa była trochę męcząca, ale przyjemna. Poza momentami, kiedy wzmagał się ruch aut. Mimo że niemieccy kierowcy bezpieczniej mijają rowerzystów na wąskich drogach bez poboczy Ania zawsze się stresuje.
W porcie lotniczym Heningdorf zrobili krótką przerwę na obejrzenie samolotów i zrobienie zdjęć, niestety tylko przez płot i ruszyli dalej.  Nie byli pewni drogi ponieważ wjechali na leśną  nieasfaltową drogę, ale później znaleźli wąską betonową dróżkę pośrodku lasu i pola, która wiodła aż do Kamminke. Gdy w końcu udało im się dojechać nad Zalew Szczeciński,  pogoda się popsuła i zaczęło padać, na szczęście przelotnie. Dalej pojechali do przejścia granicznego w Wydrzanach i ulicą Grunwaldzką wrócili do Świnoujścia, z powrotem na Prom.



Z samolotami

Betonowa dróżka przez las i pola

Kamminke

Budka z lodami w Kamminke

Gdy przepłynęli promem mieli jeszcze nieco ponad godzinę do pociągu. Pojechali więc zobaczyć latarnię. Okazało się że z powodu budowy Gazoportu droga do latarni jest baaardzo naokoło 5,6 km zamiast 1,5. Sama latarnia nie zachwyca. Nie wchodzili na górę, gdyż nie starczyłoby im czasu by wrócić potem na pociąg. Bardziej podobał im się znajdujący się obok Fort Gerhard, ale on był zamknięty. Wrócili więc na dworzec i udali się na pociąg do Szczecina. Cała trasa miała ok. 55 km i pokonanie spokojnym tempem z przerwami zajęło ok 7,5 godz. We wrześniu w Świnoujściu odbywają się dni rowerowe, możliwe, że Ania z Marcinem się na nie wybiorą.

W drodze na latarnię

Latarnia

W budce pod fortem

W czymś pod fortem



Na nabrzeżu koło dworca

6 komentarzy:

  1. Fajne zdjęcia, fajne miejsca, fajny blog :) Zapraszamy do nas - www.pocztowka-z.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bilet 16 złotych za osobę w jedną stronę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak w jedną, normalny.

      Usuń
    2. Ania ale gdzie to 44 wysp? Bo Uznam to jedna, a kolejne 43? Ja chyba znowu czytam bez zrozumienia:(

      Usuń
    3. Byliśmy na 2 wyspach (Uznam i Wolin), a one należą do Krainy 44 wysp.

      Usuń
    4. Świnoujście leży na 44 wyspach.

      Usuń